niedziela, 14 lutego 2016

Tak mi przebiegł ubiegły rok...

Jednym z celów, które postawilem sobie w 2015 roku było przebiegnięcie w zorganizowanych zawodach "trzech maratonów, w tym dwóch naprawdę". To znaczy postanowiłem wziąć udział w zorganizowanych biegach na łącznym dystansie conajmniej trzech maratonów, w tym w dwu pełnych maratonach. Cel udało się zrealizować z nawiązką - zaliczyłem swój pierwszy maraton w Paryżu i drugi w Brukseli, a w sumie wziąłem udział w dziesięciu biegach na łącznym dystansie ok. 184km czyli sporo ponad czterech królewskich dystansów. Pomyślałem więc, że warto by podsumować. Oto moje zeszłoroczne zawody.

Les Hivernales du RCB 2015 (01.02.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=764271#p764271
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/687363386
Oficjalny czas: 01h44'32"
Dystans: 20K


O tym biegu dowiedziałem się z ulotki, którą dostałem na mecie dyszki zamykającej sezon 2014. Na rok 2015 miałem w planach przebiegnięcie 126.6km (3 razy dystans maratonu) na zorganizowanych imprezach, więc 20km wydawało się mocnym otwarciem. Do wyboru była też dycha, ale postanowiłem zacząć z grubej rury.
Trasa biegu to mieszanka odcinków ulicznych i leśnych ścieżek. Te ostatnie biorąc pod uwagę porę roku są pokryte śniegiem, lodem, albo błotem. Ponadto - jak zwykle na trasach brukselskich biegów, sporo jest biegania pod górkę i z górki. Krótko mówiąc zapamiętałem ten bieg jako trudny i wyczerpujący.
Jeżeli chodzi o organizację to jest to zdecydowanie impreza niskobudżetowa, ale też o niskim jak na belgijskie standardy wpisowym. W cenie około 10EUR nie ma koszulki ani medalu, a pomiar czasu odbywa się bez czipa i bramek - na numerze startowym jest kod paskowy a na mecie ekipa z czytnikami jak na kasie w TESCO.  W związku z taką metodą trzeba liczyć się z kilkoma dodatkowymi sekundami, ale dystans i tak nie wynosi dokładnie 10 ani 20km, więc - who cares.
Na finiszerów, jak na zimowy bieg przystało czeka ciepła herbata, ale tłum wokół punktu jej wydawania był na tyle duży, że ja sobie odpuściłem.
Czy wziąłbym udział w tej imprezie raz jeszcze? Być może. Na tegoroczną edycję się nie zdecydowałem. Właściwie jedyną zaletą tej imprezy jest to, że jest lokalna i odbywa się tuż pod nosem. Do wad zaliczyłbym nieatestowane trasy o długości nieodpowiadającej nazwie - w zeszłym roku dystanse były nieco dłuższe niż 10 i 20K. W tym roku dla odmiany trasy zmieniono i są nieco niedomierzone. Tego bardziej nie lubię.


Paris Breakfast Run 2015 (11.04.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=777776#p777776
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/742921335
Oficjalny czas: brak
Dystans: 5K


To pierwszy i jak do tej pory jedyny w mojej biegowej "karierze" bieg bez pomiaru czasu. Bieganie dla biegania. Była to impreza towarzysząca Maratonowi Paryskiemu. Wszyscy uczestnicy biegli w identycznych koszulkach, ale organizatorzy namawiali aby każdy miał coś nawiązującego do jego narodowości. Z polską flagą i orzełkiem na czapce nie byłem nawet w połowie tak oryginalny jak rodzina Japończyków z wielkimi rybami na głowach...


Takie biegi śniadaniowe są organizowane przed niektórymi dużymi maratonami i myślę, że warto brać w nich udział. Oczywiście dzień przed wielkim dniem ostatnią rzeczą potrzebną nam jest zmęczenie albo kontuzja - dlatego broń Boże nie należy podchodzić do biegu śniadanowego jak do zawodów. Z resztą w Paryżu to nawet nie było możliwe bo tempo czołówki wyznaczała jadąca przed biegnącymi platforma z animatorami i muzyką.


39th Marathon de Paris (12.04.2015)

GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/744191565
Oficjalny czas: 03h49'46"
Dystans: Maraton

Wydarzenie roku. Przynajmniej jeżeli chodzi o bieganie. Mój maratoński debiut. Impreza na olbrzymią skalę, ale też doskonale przygotowana. No i Paryż to Paryż. Dla mnie to była pierwsza wizyta w tym mieście. Nie sposób się nie zakochać. Wśród biegaczy zdania  o dużych maratonach są podzielone, bo to tłok na trasie, wyprzedzanie itd., ale z drugiej strony takie elementy jak publiczność na całej długości trasy i to barwna, aktywnie dopingująca publiczność. Taką atmosferę może być trudno powtórzyć na kameralnych zawodach.

Sam już raczej w Paryżu nie pobiegnę bo jest jeszcze tyle innych maratonów do pobiegnięcia, ale każdemu kto się waha albo nie wie co wybrać - z całego serca polecam. Zwłaszcza jeżeli, tak jak w moim przypadku, planujecie swój pierwszy bieg na królewskim dystansie. Świetna organizacja oszczędzi wiele stresu, a niepowtarzalny klimat miejsca i samego biegu pomoże dobiec do mety.

10K d'ULB (26.04.2015)

dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=782695#p782695
gc: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=777996#p777996
Oficjalny czas: 46'54"
Dystans: 10K (10km 250m)

Nie byłem pewien czy zawody dwa tygodnie po maratonie to dobry pomysł. Jednak impreza ma szczytny cel (dochód z opłat wpisowych przeznaczany jest na projekty naukowe Uniwersytetu ULB), jest blisko i co nie mniej ważne była pierwszą nadażającą się okazją do polansowania się w koszulce finiszera z Paryża.


Na starcie stawałem więc bez przekonania bo przez czas od maratonu raczej się regenerowałem niż trenowałem. Okazało się jednak, że było dużo lepiej niż się spodziewałem. Może to efekt mitycznej superkompensacji, a może duża ilość odpoczynku. Tak czy owak mimo, że dycha była z "hakiem" ukończyłem ją z życiówką. W przypadku zawodów na niedokładnych dystansach, wyniki z tras wydłużonych wliczam do życiówek. Z niedomierzonych - oczywiście nie.
W tym roku nie wezmę udziału w kolejnej edycji tego biegu. Wyłącznie z tego powodu, że termin pokrywa się z wiosennym maratonem w Antwerpii. W przeciwnym razie pobiegłbym na 100%. Impreza jest bardzo sympatyczna.

20KM de Bruxelles (31.05.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=791737#p791737
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/789786606
Oficjalny czas: 1h36'33"
Dystans: 20K

To największa i najbardziej rozpoznawalna impreza w Brukseli. Wielkie święto biegania. Nie maraton, nie połówka, ale właśnie 20K z jakiegoś powodu. Nie wiem jaka dokładnie część z 40 tys. miejsc jest dostępna na "wolnym rynku", ale zapisy trwają raptem kilka godzin.

Na szczęście mój pracodawca co roku wykupuje kilka miejsc od jednej z organizacji charytatywnych, więc nie musiałem się stresować. I w dodatku mogłem pobiec za darmo :). Mam z tym biegiem nie wyrównany rachunek. Co prawda czas 1:36:33 nie jest najgorszy, ale tempo 4:50min/km to dokładnie takie z jakim w ubiegłym roku przebiegłem brukselski półmaraton, po trasie prawie identycznej, ale jednak ponad kilometr krótszej.

Brukselską dwudziestkę napewno jeszcze pobiegnę. Chyba jednak nie w tym roku, a nawet jeśli się w tym roku zdecyduję to kalendarz innych imprez tak się układa, że raczej tym razem nie będę mógł powalczyć o poprawienie czasu - to sobie zostawię na rok kolejny. Miło by było wtedy zaokrąglić ten wynik, np do. 1h35'.

Semi-marathon de Lille 2015 (05.09.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=810002#p810002
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/888516460
Oficjalny czas: 1h37'59''
Dystans: Półmaraton

To kolejna impreza, w której opłatę startową wziął na siebie mój pracodawca. Tym razem ściślej rzecz biorąc hojnością wykazała się firma-matka, która ma swoją siedzibę we Francji w Lille. Tam też odbywa się największy bodajże w Europie jarmark (Braderie de Lille), a przy jego okazji półmaraton i bieg na dychę.



Bieg odbywa się wcześnie rano, a do Lille mam około 120km, więc musielimy wstać o jakiej nieludzkiej godzinie. Tym bardziej, że na cały jarmarczny weekend miasto jest kompletnie wyłączone z ruchu samochodowego, więc musieliśmy zostawić auto na przedmieściach i dotrzeć do centrum metrem. Mimo tych niedogodności bardzo mi zależało, żeby wystartować w tej imprezie. Z dwóch powodów. Praktycznie od kiedy biorę udział w zawodach nie miałem okazji biegać po w miarę płaskiej trasie (za wyjątkiem Maratonu Paryskiego). A po drugie ta impreza wypadała równo miesiąc przed jesiennym maratonem, miała więc być doskonałym sprawdzianem formy.
Warto było! Ustanowiona przy tej okazji życiówka wpłynęła bardzo na moje morale. Ogólnie bieg w Lille doskonale nadaje się właśnie do bicia życiówek - trasa jest płaska i ma formę dwóch pętli po 10km plus kilometrowa z okładem końcówka. Normalnie nie lubię biegać w kółko, ale na zawodach to co innego - zauważyłem, że to znacznie ułatwia strategie typu negative split. W moim przypadku to był pierwszy raz kiedy taka strategia się sprawdziła.
Inny powód dla którego warto tę imprezę rozważyć to samo Braderie de Lille - rano stragany ze starociami, w ciągu dnia pożeranie tysięcy ton muli, a wieczorem impra w całym miecie, a następnego dnia... powtórka.

Belfius Brussels Marathon (05.10.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=816939#p816939
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/917918099
Oficjalny czas: 3h32'59"
Dystans: Maraton

Start tego maratonu znajduje się w miejscu, które od mojego miejsca zamieszkania dzieli 25 minut spaceru. Grzechem byłoby nie spróbować go chociaż raz. Trasa przez wielu uważana jest za wymagającą. Ze względu na ukształtowanie terenu. Czyż to nie paradoks? Belgia to kraj, którego dobrą częć zajmują poldery, a najwyższe wzniesienie belgijskich Ardenów jest raptem ciut wyższe od najwyższego szytu Gór Świętokrzyskich. A jednak to w Belgii znajduje się najbardziej "górzysty" tor Formuły I. Podobnie brukselski maraton - daleko mu do do biegów górskich, ale jak na miejską imprezę biegową w tej części Europy może budzić respekt swoimi podbiegami i zbiegami. Powszechnie jednak wiadomo, że nogi biegną połowę maratonu - drugą biegnie głowa. A tak się składa, że najdłuższy podbieg na trasie w znacznej części zawiera się w szlaku moich wybiegań, 
dzięki czemu jest "oswojony".
Maratończyków w Brukseli startuje mniej niż 3tys. dzięki czemu nie problemów z przeciskaniem się, wyprzedzaniem itp., ale też na większości trasy biegacz jest samotny - bez dopingu kibiców. Jednak tego samego dnia organizowanych jest kilka innych biegów -  w tym półmaraton, który rusza nieco później tak, żeby maratończycy i półmaratończycy wymieszali się ok. 7km przed metą i wbiegali na metę jednocześnie. Półmaraton jest dużo bardziej popularny (jakieś pięć razy więcej uczestników), więc na mecie jest tłum, gwar i wielka impreza.
Biorąc pod uwagę, że maraton wyjazdowy pochłania jednak sporo energii i środków, raczej trudno byłoby mi zmieścić więcej niż jeden taki w roku. A jednak fajnie było by startować przynajmniej dwa razy - na wiosnę i na jesieni. Dlatego o ile maraton wyjazdowy będzie wypadał wiosną to jesienny prawdopodobnie będę biegał w Brukseli. Czyli nie w tym roku.

Acerta Brussels Ekiden (17.10.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=818286#p818286
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/930112789
Oficjalny czas: 44'12"
Dystans: 10km

Mówilem, że mój pracodawca chętnie sponsoruje udział w imprezach sportowych? To jeden z dwóch powodów dla ktorych biorę udział w tej imprezie już po raz kolejny i pewnie będę brał w przyszłości. Drugi to taki, że mam do tej imprezy sentyment. Brukselski ekiden to pierwszy zorganizowany event biegowy w jakim w ogóle wziąłem udział. Wtedy (w 2010) nie przez pracodawce, ale przez koleżankę, która zorganizowała ekipę, a potem sama nie mogła wziąć udziału i musiała znaleźć zastępstwo, a ja właśnie w swoim bieganiu osiągnąłem ten moment, że byłem w stanie przebiec ciągiem 5km :)
Gdyby nie te powody to raczej Ekiden by mnie nie wciągnął. Idea taj imprezy jest taka, że 6-cio osobowe zespoły przebiegają dystans maratonu w formie sztafety. Pierwsza osoba biegnie 5km, druga 10, potem 5, 10, 5 i ostatni zawodnik ma do pokonania 7,195km.
Taka formuła nadaje zespołowy charakter indywiduanemu sportowi jakim jest zazwyczaj amatorskie bieganie. Z drugiej jednak strony powoduje, że żeby przebiec swoje 5 czy 10km trzeba spędzić na stadionie gdzie odbywa się start, zmiany i finisz, nie pół godziny, czy godzinę, ale pół dnia.


Gaston Roelants Corrida 5K (20.12.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=828500#p828500
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/987230280
Oficjalny czas: 21'47"
Dystans: 5km

To kolejna impreza w której biorę udział cyklicznie i do której mam sentymentalny stosunek. Po swoim pierwszym Ekidenie od razu połknąłem bakcyla i postanowiłem zapisać się na pierwszą piątkę jaką znajdę w okolicy. Padło na Gaston Roelants - bieg na niemalże identycznej trasie jak Ekiden, ale bez wbiegania na stadion. W zamian za to start (i ostatnio też meta) znajduje się u stóp Atomium. W ramach imprezy odbywają się dwa biegi na 5 i 10K. Po swoim debiucie na trasie piątki, biegałem dyszki - aż do zeszłego roku. Organizatorzy wpadli jednak na, moim zdaniem, nienajlepszy pomysł, żeby kosztem atestowanego dystansu przenieść metę z parkowej alejki na szeroką ulicę pod Atomium. Od tej pory dystans 10K jest niepełny. Dopóki tak będzie, zostanę raczej przy bieganiu piątek (ich dystans się nie zmienił).


Manneken-Pis Corrida(26.12.2015)

Dziennik: http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?p=829070#p829070
GC: https://connect.garmin.com/modern/activity/993063046
Oficjalny czas: 36'27"
Dystans: 8km

Tą imprezę polecił mi kolega z pracy jako bardzo klimatyczną. Za atmosferę miała odpowiadać trasa poprowadzona przez przystrojone świątecznie ulice handlowe, przez brukselską starówkę, w tym przez centralny jej punkt czyli Grand Place gdzie co roku ustawiona jest choinka, żywa szopka i świąteczny jarmark. Klimatu miało wreszcie dopełniać rozlewane na mecie grzane wino. Przekonał mnie ten świąteczny nastrój imprezy i to, że wieczór drugiego dnia Bożego Narodzenia aż prosi się o jakąś (ale niezbyt intensywną) fizyczną aktywność. Absolutnie nie traktowałem tego wydarzenia jako zawodów sportowych - wyłącznie jako doskonały event na zamknięcie sezonu.
Muszę jednak powiedzieć, że wydarzenie nie sprostało oczekiwaniom. Nie mogę za to winić organizatorów. Nie mają oni wpływu na pogodę, a ta w ogóle nie kojarzyła się ze świętami. Było o wiele za ciepło, żeby gdziekolwiek mogło się uchować choćby wspomnienie śniegu. Na tyle ciepło, że nawet grzane wine, ktorego zapach normalnie działa na każdego zmarzniętego jak muzyka zaczarowanego fletu na myszy, nie zachęcało zbytnio. Podobnie organizatorzy nie mają wpływu na czas i miejsce w jakim żyjemy. W atmosferze jaka panowała w Brukseli od czasu zamachów w Paryżu to i tak cud, że nie odwołano biegu zaorganizowanego w sercu miasta. Niestety jednak stojące wzdłuż trasy wojskowe ciężarówki i kręcący się przy nich uzbrojeni po zęby żołnierze też nie kojarzyli się z elfami Św. Mikołaja.
Krótko mówiąc, nie skreślałbym tej imprezy bo jestem sobie w stanie wyobrazić, że w innych okolicznościach może ona mieć zupełnie inny charakter. W pierwszym odruchu powiedziałem sobie, że raczej w przyszłym roku sobie odpuszczę, ale - nigdy nie mów "nigdy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz